Najbliżej jest Tarnopol, duże miasto, na pewno coś znajdziemy, po drodze zatrzymujemy się jeszcze na zakupy w małym wiejskim sklepiku, oraz u rodziny Ukraińców, idziemy tam na kawę i trochę poznajemy realia życia na Ukrainie, ich zarobki na poziomie 2 tyś hrywien (myśmy taką kwotę to właściwie stracili w te 2 dni, płacąc za noclegi, jedząc, pijąc i robiąc zakupy), a ceny żywności są niewiele tańsze niż u nas...No ale cóż, dziś śpimy też w fajnym hotelu na obrzeżach miasta, płacąc za 2 pokoje 700 hr. Rano dzieci zostawiamy w hotelu, śpią jeszcze, a my wyskakujemy do polskiego kościoła na msze po polsku, wszak niedziela. W kościele nawet ławki pełne, jest też trochę osób innej narodowości (Czarnoskórych) , co nas dziwi że przyszły na polską msze, bo później są msze po angielsku i ukraińsku. Kupujemy ciepła bułeczki i wracamy do hotelu na śniadanie.