Wieczorem wsiadamy w autobus do stolicy. Spodziewałam się, że wieczorem, w piątek to raczej powinien być pusty, a tu niespodzianka, autobus wypełniony po brzegi. Siedzimy z Mateuszem oddzielnie, nie da rady się zdrzemnąć bo istny gwar w autokarze, chyba wracają ludzie z jakiegoś szkolenia...